niedziela, 5 grudnia 2010

24.04.09 // Para buch...koła w ruch...

Wiosna ruszyła do przodu jak parowóz, co tam parowóz, jak formuła 1 co najmniej. Ciepło, słonecznie, zieloniasto. Chce sie żyć.
Oczywiście pierwsze co, to rozpoczęcie sezonu na działce:
- grabienie, wyrywanie pozimowych suchelców? było!
- spalanie powyższych w ognisku? było!
- pierwszy grillek na łonie natury? był!
- bieganie po działce w koszulce na ramiączkach, no i spodniach oczywiście też? było!
- ramiona i dekolt niespodziewanie przypieczone wiosennym słońcem? Są, nieco już zbrązowiałe :)

Nasza rytmiczka śpiewała dzieciom "...na drzewie cichutko płacze listek niemowlaczek, płacze, płacze, bo nie wie, że będzie liściem na drzewie, i że pod koniec wiosny całkiem już będzie dorosły".
Nie wiedzieć czemu bardzo wzruszyła mnie ta piosenka. A właściwie, to wiedzieć :) To ta moja zawodowo zdziecinniała i nostalgiczna natura tak dziwacznie reaguje na tego typu bodźce.

Wylądowałam ostatnio na fotelu dentystycznym. Koszmar. Trzy dni chodziłam z bolącym zębem, bo wierzyć mi się nie chciało, że boli.
Mnie? Tę, która maniacko dba o swoje uzębienie, czyści, szoruje,płucze, biega na wizyty kontrolne i ma wszystko cacy na siódemkę!!?

Niestety, wróg nie śpi, czuwa i uderza w najmniej spodziewanym momencie.
Okazało się, że plomba ładniutka, ząb na zewnątrz całkiem elegancki, a w środku grasuje szalona banda bakterii i żaden Domestos nie pomoże.
Diagnoza- leczenie kanałowe. Jestem już po 3 wizycie. Nie boli, tylko nachodzić się trzeba, no i płacić. Fundusz nie obejmuje kanałów. A najgorsze jest to, że sobie jadę w dal na trzy tygodnie i będę musiała jakoś funkcjonować z czasową pseudo plombą.


przerwa techniczna...wyganiają mnie sprzed komputera....

Jestem.

Skończyłam na zębożalach, ale to właściwie pikuś, bo coś istotniejszego zajmuje mój umysł. Jak wspomniałam jadę sobie.

Jadę leczyć moje nauczycielsko zdarte struny głosowe, abym po powrocie mogła się znowu drzeć na rozhasane stworki.
Wyjazd w niedzielę, a ja już tęsknię. Podobno zdrowie najważniejsze, ale wcale nie skaczę z radości z powodu rozłąki z mężem, dziećmi, przyjaciółmi, Demisią, własnym łóżkiem, wanną, kibelkiem, nawet kuchnią ;)

Tam, gdzie jadę nie ma internetu!!!!!!! Aleee, że też jeszcze są takie miejsca na ziemi.
Czyli totalny odwyk, relaks, dobra książka i piękna przyroda dookoła oraz najczystsze powietrze w regionie. Wszystko niby ok, ale...
Wrócę , to wrzucę notkę "z pamiętnika leniuszka sanatoriuszka" :)

komentarzy [4] Komentuj z głową »
zajęta
17.05.09 20:23, Pulpecja * Dudzinka moderator // I JAK BYŁO ?????
// skasuj komentarz
Opowiadaj :))))))))
spokojna
03.05.09 00:02, szczęściara1976 // :)
// skasuj komentarz
zagladam do dawnych znajomych...i malo wpisow malo! Tylko u Pomidorowej wiecej;)no i Lea powila dziecie ,katarinka...a h...czas leci... pozdrawiam
zajęta
25.04.09 19:30, Pulpecja * Dudzinka moderator // :)))
// skasuj komentarz
Gdyby to nie było tak pierońsko daleko to bym Cię nawiedziła... Buziolki :))) Trzymaj się :))))
zajęta
24.04.09 19:50, **Kirke**
// skasuj komentarz
widzialam te kopulujace zaby, zreszta we wpisie z dnia 10 04 zamiescilam kilka fotek z godow zabich, milego wieczoru, wrocilas juz na dobre?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi, że mój wpis Cię zainteresował. Dziękuję za poświęconą chwilę na komentarz :)