poniedziałek, 9 kwietnia 2012

sypialnia

Sypialnia miała cztery oblicza- pierwotne białe, drugie zielone, trzecie pomarańczowe i obecne...fiołek...lawenda...lila...cyklamen, jak kto woli :)
Do wymiany zostało tylko łóżko i ewentualnie jakieś drobiazgi ku ozdobie.















kwietniowe jaja

Święta, święta i po świętach...



Było spokojnie, było rodzinnie, było wstrzemięźliwie, zdrowo nie było, bo coś się zalęgło w moich zatokach i rośnie w siłę, tak więc jutro wizyta u lekarza, bo wszystkie domowe specyfiki wyjadłam, wypiłam, wchłonęłam, wsmarowałam...o, i stąd to umiarkowanie w jedzeniu i piciu.
Kolejne święta za nami, choć uczucie, że dopiero co rozbierałam choinkę, jakoś mnie nie opuszcza. Teraz czekam na kwietniowomajowe wakacje, a potem na prawdziwe, a potem...tfu, tfu, nie zapeszam.

niedziela, 1 kwietnia 2012

pokój dzieciaków

Pokój dzieciaków- zmiana kolorystyki na spokojniejszą, dwa oddzielne tapczaniki w miejsce łóżka z Voxa z wyciąganą szufladą do spania, zmodyfikowana lekko szafa, oświetlenie, półeczki nad tapczanikami i stojące słupki na drobiazgi i książki. Brakuje jeszcze fotela do biurka, puchatego dywanika, kap na tapczaniki, bo ścielenie jest ponad siły współczesnej młodzieży, zegara, no i zaplanowanych zdjęć na ścianach:

                                           po pierwszym remoncie było tak

                                           po drugim remoncie tak






salon po remoncie

Kurz remontowy jeszcze czasami wyłazi z jakiejś szpary, jeszcze tu i ówdzie pałęta się jakaś puszka z farbą lub pojemnik z silikonem, jeszcze w pamięci świeże obrazy mieszkania objętego pierwszą linią frontu, jeszcze nie wszystko dopięte na ostatni guzik, bo tu rolety, tam listwy, cyklinowanie...
Nie mniej jednak, już co nieco widać i można pomalutku wystawiać na światło dzienne efekty tych piekielnych przejść.
Duży pokój, trochę na wyrost nazywany przez moją córcię salonem, onegdaj był biały, potem nabrał kolorowej przytulności, aby znów powrócić do szlachetniejszych stonowanych barw. Zmiany: ścianki z kamienia ozdobnego (na jednej wisi ukochany telewizorek Misiaka), okno z pojedynczą taflą w miejsce potrójnego, meble te same, lekko zmodyfikowane i podwieszone, co ułatwia odkurzanie i balety na mopie, jeszcze gołe ściany, bo najgorzej wbić pierwszy gwóźdź w świeżo malowane, a kwiaty dopiero w maju, bo musi się zrównoważyć klimat, gdyż kwiaty nie cierpią zapachu farby, jak to określiła fachowo specjalistka w kwiaciarni:

                                           tak było
                                         
                                          a tak jest