środa, 24 lutego 2016

Nowy styl życia- wegemania

Zaledwie wczoraj było 14 lutego,
dzisiaj już 24,
a jutro pewnie będzie 34 marca

i nikogo to absolutnie nie zdziwi, bo czas rządzi się swoimi własnymi prawami i ma wszystkich i wszystko w głębokim poważaniu, a czasami nawet w jeszcze głębszym.
Ale nie o tym, to znaczy o tym, czyli o czasie, ale w pozytywnym znaczeniu. 
No bo dzięki temu, że ostatnio pławiłam się w jego nadmiarze (choć i tak dni śmigały z prędkością światła) mogłam skupić się, zatrzymać, pochylić nad wieloma sprawami, które wiecznie odkładałam na później.
Dzisiaj minął rok, dwa miesiące i dwa dni odkąd bez żalu wyrzuciłam produkty mięsne ze swojego jadłospisu.
I myślę, a nawet czuję, że nadszedł czas, żeby zrobić kolejny krok.

i nadal uważam, że każdy inteligentny, rozsądny i wrażliwy człowiek powinien to zobaczyć.
Ja zobaczyłam i zaprocentowało to totalnym koglem-  moglem negatywnych i pozytywnych myśli w mojej głowie.   
Następnie jakby wiedziona przeznaczeniem przez przypadek trafiłam w internecie na akcję:
I ruszyła lawina zmian. No dobra, może nie lawina, ale na pewno strumyk, który staje się coraz bardziej wartki.

Na razie pochłaniam wiadomości z internetu, dokonuję odkryć kulinarnych i fascynuje mnie to. Rozpoczęłam gromadzenie najciekawszych przepisów, a jest ich w necie pierdyliony (zakładka na górze strony- Wegedajnia).

Buszuję po sklepach ze zdrową żywnością (na razie internetowych) i nawet mój nieszczęsny  mąż szalonej żony, spędził ostatnio pół godziny w markecie na dziale ze zdrowotnościami w poszukiwaniu produktów wypisanych na liście przez wyżej wspomnianą. 

Co za poświęcenie. Doceniam kochanie.

Wiem, że raczej nie uda mi się go przeciągnąć na drugą stronę mocy, ale przynajmniej akceptuje moje postanowienia.

A ja jestem z siebie bardzo dumna, no bo przecież to wszystko ja! Osoba z syndromem wstrętu do gotowania wg przepisów i w ogóle do marnowania czasu przy garach.
Ja, dla której żarełko to zło konieczne, delektuję się nowymi smakami i cieszę z obranej drogi, a zarazem trochę żałuję, że nie skręciłam w nią nieco wcześniej.

I nie mam na celu agitowania kogokolwiek i przekonywania, chociaż Dorotkę mą zaraziłam. Chciałam to sobie wszystko napisać czarno na białym, żeby uzmysłowić sobie, jak długą drogę już przeszłam ku nowemu stylowi życia.
* * * * * * * * * *  * * * * * * * * * * *
Rozmówki rodzinne:
ja- Mateusz spróbuj.
M- A co to jest?
ja- Spróbuj.
M- mmmmmm
ja- Dobre?
M- Nooo. A co to?
ja- A czym Ci smakuje?
M- Hmmm...kurczak?
ja- A nie! Soja!!!

Na to mój syn:
 Pojmiesz? Nie pojmiesz.
A kotlety sojowe wyszły naprawdę smaczne:
Ugotowane w wywarze warzywnym.
Sponiewierane mąką arachidową (boska) wymieszaną z sezamem.
Usmażone na oleju ryżowym.
I podane z kaszą jaglaną z duszonym groszkiem i marchewką zagęszczonymi mąką kukurydzianą.

Szybkie, proste i smaczne, jak większość wege dań, bo mało przetwarzane.

niedziela, 14 lutego 2016

Mężykowi mojemu

 

Jak wygląda radość życia u boku ukochanej osoby:

Miłość odnajdujemy w najprostszych rzeczach, takich jak błogi poranek, spędzony na wspólnym przygotowywaniu śniadania.


Czasami wystarczy spędzenie czasu w jednym pokoju, mimo że każde z Was zajmuje się czymś zupełnie innym.


– Mogę tu przyjść poczytać?
– Jasne.

To także te chwile, w których przytulacie się do siebie przez sen.


Najbardziej przyziemne czynności stają się zabawniejsze, kiedy wykonujecie je wspólnie.


Nawet zwykłe wyjście do sklepu może okazać się przyjemne.


Prawdziwa miłość oznacza odłożenie wszystkich spraw na bok, by po prostu się przytulić.


Wasz największy problem stanowi wybór jedzenia na obiad.


– Chcę zamówić pizzę na obiad, ale powinniśmy coś ugotować. Sama nie wiem…
– Rzucić monetą?
– Rzucę płytą.
– Okładką w górę – gotujemy. Okładką w dół – pizza.
– Możemy mimo wszystko zamówić pizzę?

Nawet jeżeli jest Ci trochę smutno, to wiesz, że masz kogoś, kto potrzyma Cię za rękę.


Miłość tkwi w drobiazgach.


– Otrzymaliśmy list adresowany do nas obojga!
– Więc co to jest?
– Nasz pierwszy rachunek za gaz.

Szczęście jest wtedy, kiedy możecie wspólnie poczytać w łóżku po wyjątkowo ciężkim dniu.


Wspólne składanie mebli jest dla was równie zabawne jak układanie klocków LEGO.


W każdym związku nadchodzi czas trudnych pytań.


– Muszę Cię o coś zapytać. Ta twoja koszulka jest paskudna i do niczego nie pasuje.
– Ej!
– Czy może zostać moją piżamą?

Wspólne gotowanie to czas wyzwań, ale także świetnej zabawy.


Nawet Twój najmniejszy problem jest znaczący dla osoby, która Cię kocha.


– Co się stało?
– Zapomniałem wypić herbatę.

Miłość to także Wasze długie rozmowy o wszystkim i o niczym.


To fakt, że znacie swoje ulubione kanapowe pozycje.


To także chwile, w których na świecie liczycie się tylko Wy dwoje.


Niegroźny Wam chłodny wiatr, kiedy w sercach panuje przyjemne ciepło.


Oboje wiecie, że należy sobie wybaczać.


– Właściwie… mogę prosić jeszcze o waniliowy shake?
– Przepraszam.
– Nie, to ja przepraszam.

Nie istnieje wygodniejsza poduszka od kolan ukochanej osoby.


Nieustannie odkrywacie świat na nowo, nawet jeżeli to tylko wspólny spacer po parku.


Zdajecie sobie sprawę z tego, że udany związek to sztuka kompromisu.


– Widzę, że leżysz po mojej stronie łóżka.
– Teraz moja kolej na leżenie po tej stronie.
– Nie! To moja kolej!
– Dobranoc.

Dopóki podążacie w jednym kierunku…


…możecie mieć pewność, że wszystko będzie dobrze.










I Google tak uroczo podkreśliły dzisiejszy dzień:
Oby tylko nie przesadzić z nadmiarem miłosnego lukru.

środa, 10 lutego 2016

Golono, strzyżono

Dawno, dawno, kilkanaście dni temu był sobie kudłaty pieseł. Mokry śnieg przylepiał się kulkami do futerka, porastająca ciałko szopa mierzwiła się i kudłaczyła od samego patrzenia. Pańcia torturowała szczotką, próbując uładzić niesforne kłaczki. Wszystko na nic.
Tylko pańcio patrzył przychylnym okiem, bo takiego pieseła, w mamutkowatym wydaniu, akurat lubi, ale cóż, nie on czesze, nie on się zmaga, nie do niego należała zatem ostateczna decyzja.
Pies został zatem wykąpany i już chyba przeczuwał, co się święci:
I już:

Nie ma się co cieszyć i tak sobie niedługo obrosnę ;p