niedziela, 13 stycznia 2013

Snorkeling

Oto ja, maczam tyłek w przejrzystych wodach Morza Czerwonego, napawam oczy rajskim bogactwem jego wód. To bogactwo oczywiście lgnęło do obiektywu wcale nie bezinteresownie, bo w majtach trzeba było ukrywać kawałek buły wiodącej na pokuszenie, a i uważać, żeby owego smakołyku razem z majtami nie stracić w przypadku nadmiernego ataku głodomorów. Karmienie podobno ściśle zabronione, bo do buły mały narybek, a do dostarczyciela buły może ten większy przypłynąć i też chcieć papu, tyle, że tego naiwnego, beztroskiego mięska made in Europa.
Ale cóż, zakazy swoje, a żądni wrażeń turyści swoje. Statystyki podają, że większość do kraju wraca, więc nie jest źle. Wrażenia warte ryzyka, podwodny świat oszałamia pięknem i odmiennością, onieśmiela, przeraża i zachwyca.

Morze Czerwone- rafa koralowa na plaży w Sharm el Sheikh, Egipt, IV 2012

* * *
Odebrałam wreszcie ciężko i żmudnie tworzoną fotoksiążkę z naszej podróży i tak mnie wzięło na wspomnienia, szczególnie rozgrzewające w ten zimowy, mroźny czas.