niedziela, 5 grudnia 2010

19.06.10 // kłopoty chodzą piątkami...bynajmniej moje...

* * * * *

Moja niedawna góra problemów stopniała w czerwcowym słońcu.
W głębi ducha liczyłam na pozytywne rozwiązania, o jedne żarliwie walczyłam, o inne modliłam się w głębi duszy. Nie było łatwo, ale świat wreszcie nabrał różowych kolorów, wróciła normalność.

Zostawiam na strychu niepamięci ten smętny czas.

Wielkie wakacyjne odliczanie już rozpoczęte, jeszcze tylko dwa tygodnie i wolność, i swoboda.
Znowu nie będę wiedziała za co się zabrać, jak zorganizować ten bezcenny czas, żeby odpocząć, ale i nadrobić całoroczne zaległości.
A na chwilę obecną chce mi się słońca, spania do 9.00, letnich sukienek, słodkich truskawek i pozytywnych informacji w telewizji.
Czy dużo wymagam?

ps. Pomidorrrres, nurkowanie jest niesamowite i z niczym nie porównywalne. Szczególnie, jeśli się robi to pierwszy raz w życiu. To była totalnie spontaniczna decyzja, którą zadziwiłam samą siebie, bo super pływakiem wcale nie jestem, a za zanurzaniem głowy podczas zwykłych kąpieli nie przepadam. Tak więc świrnęło mnie, albo może słońce za bardzo przygrzało i dałam się wywieźć na szerokie morze, wcisnąć w piankę, czyli ten czarny strój dokładnie obciskający całe ciało, zatkać maską i rurką do oddychania, obciążyć wielką butlą tlenową i ołowianym pasem. A na dodatek sama, dobrowolnie skoczyłam z pokładu do wody, bo o spokojnym, statecznym zejściu po drabince nie było mowy. Pierwsze wrażenie było koszmarne, zrobiłam wydech, ale nie mogłam zrobić wdechu. Żal wymieszał się z poczuciem klęski i wstydu, że oto zaraz wytoczę się na pokład i skończy się moja przygoda, ale okazało się, że przyczyna tkwi nie w stresie, ale w za mocno zaciśniętym pasie. Instruktor poluzował mi pas z ołowiu i szelki od butli i...nareszcie mogłam wziąć głęboki oddech. Cudowne uczucie!
A potem za rękę z instruktorem (przesympatycznym, przystojnym arabem) pomknęłam w głębiny. Dobrze, że nie zapominałam o rurce do oddychania w ustach, bo cały czas miałam ochotę rozdziawiać je z zachwytu. Telewizja nie oddaje tej eksplozji barw jaką mogłam ujrzeć własnymi oczami.
Pomimo głębokości wszystko było rozświetlone słońcem przebijającym się przez przejrzystą wodę, a cudaczne, kolorowe ryby śmigały dookoła nas.
20 minut minęło jak mgnienie.
Zdecydowałam się jeszcze na drugie zejście, więc mogę naprawdę być dumna ze swojej odwagi.
Pokonałam tchórza, który we mnie drzemie, jahuuuu! :)
Dzielna Łapka!!!


komentarzy [5] Komentuj z głową »
zakochana
27.09.10 06:45, Frage
// skasuj komentarz
kurde już po wakacjach ehhhhhhh gdyby tak cofnąć:) czas
spokojna
25.08.10 23:22, KiniaM // Zdążyłaaaaam `........ uffff
// skasuj komentarz
Wszystkiego naj naj Łapeczkoooooo ! Niech się pospełniają marzenia, zrealizują plany ...
zakochana
23.06.10 15:06, *tabaque
// skasuj komentarz
oj tak słodkie truskawki i letnie sukienki słońce mmmmm ;) też bym chciała ponurkować jak tak super zachęcasz:) pozdrawiam. p. s tez nie mogę dodać zdjęć:(
sexy
21.06.10 12:13, clymenia // .
// skasuj komentarz
Ostatni namiętnie objadam się truskawkami, ale jeszcze nie mają takiej słodyczy jaka by mnie usatysfakcjonowała;] A telewizja kłamie!
spokojna
21.06.10 11:34, without_wings
// skasuj komentarz
pozwolilam sobie przeczytac dopisek dla Pomi :P moze i ja kiedys wyprobuje nurkowanie, jak bedzie ku temu okazja:) pozdrawiammmm 'wakacyjnie' :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi, że mój wpis Cię zainteresował. Dziękuję za poświęconą chwilę na komentarz :)