niedziela, 5 grudnia 2010

(archiwum-Sunsilk) 07.09.06 // na smutno raz




Za ścianą płacze nowonarodzone życie, na dole jęczy konający starzec, życie i śmierć, wieczne koło istnienia.

Poszpitalne smęty, muszę to z siebie wyrzucić, wybaczcie.

Oddział paliatywny.
Przechowalnia dla starych ludzi.

Umieralnia.

Czemu starość jest taka okrutna?

I nie piszę Sheolku o pięknej, doświadczonej starości, opływającej w bogactwo i luksus rządzenia własnym czasem, dysponowania tym co się zdobyło w młodości, korzystania ze wszystkiego co było wcześniej w zasięgu ręki , ale zawsze brakowało czasu.
Piszę o starości smutnej, samotnej, schorowanej, bezradnej i nikomu nie potrzebnej.

Widziałam ją na własne oczy. Tę starość.
Widziałam ją na twarzach pooranych setkami zmarszczek, na twarzach o bezzębnych, zapadniętych ustach, na twarzach z oczami zapatrzonymi w przeszłość.
Widziałam bezradność i zdziecinnienie.
Widziałam zmęczenie i rozdrażnienie personelu, obojętność rodzin.

Wolałbym nie widzieć.

Słyszałam monotonną, tępą litanię powtarzaną zdartym głosem, której nikt nie słuchał: ...dajcie mi wody...dajcie mi wody...dajcie mi wody...

Słyszałam rozdzierający serce głos: dajcie mi spokój , dajcie mi umrzeć, chcę odejść...

Wolałbym nie słyszeć.

Wstrząsnęło mną tą wszystko.
Nie myślimy o starości, tak jak nie myślimy o śmierci, choć każdy z nas ma to zapewnione jak w banku.

Poruszyłam temat ze współuczestniczkami mojej szpitalnej niewoli, jedna z pań stwierdziła:
-Nigdy w życiu, niech mnie dobiją łopatą.

Ja wolałabym bardziej humanitarnie, mogą mnie przydusić podusią, byleby tylko nigdy nie zasłużyć na bezradność, na uzależnienie od innych, na bycie ciężarem.

Żyć godnie, samodzielnie i zdrowo, tego sobie i wam życzę.
Wybaczcie mi te poszpitalne wywody, jeszcze to wszystko ze mnie wyłazi.
Musiałam.


komentarzy [37] Komentuj z głową »

zakochana
16.09.06 11:17, Strusiuuu moderator
// skasuj komentarz
ja tez to widziałam na własne oczy, do dziś to widze i pewnie zawsze będe, moja prababcia kochana była dla mnie kimś waznym zastępowała babcie które odeszły bardzo wcześnie...... wszystko było w porzadku dopóki nie pojawił sie alzheimer, postępował coraz bardziej babcia mieszkała sama a potrzebowała coraz wiekszej pomocy, dochodziło to tego że zamiat herbaty rozrabiała jakieś świństwa i zalewała wodą bo nie rozrózniała, chowała pieniadze do lodówki, uciekałą z domu i chodziła nawet w zimie bez płaszca szukając rodziców ktorzy juz dawno nie żyli, Dzieci dla których w młodości oddała wszystko zapomnieli o mamusi, wzieli ją na kilka dni do siebie ale jak mieli z nią problemy bo uciekałą przywiezli ją z powrotem do domu, po co im zbędny balast:( najgorsze w tym wszystkim była samotnosć, sama w domu do nikogo słowa powiedziec, ta przerażajaca cisza. Poniewaz moja mama z wnuków miałą najblizej do babcia jeżdziała w miare możliwosci do niej razem ze mna, kiedy siedziałyśmy z babcią stawała sie całkiem inna smiała sie, żartowała, była promienna ale wystarczyło że zaczełyśmy sie zbierać do domu babcia zaczynaął płakac mówić ze źle sie czuje,czy nie możemy jeszce posiedziec, ona tak bardzo nie chciaął zostac sama!!! nie raz w nocy mam dostawła telefony ze babcia żle sie czuje musiałą jechac do sasiedniego miasta, okazywało sie że babci nic nie jest byli lekarze, dawali tabletki, ale tu żadne tabletki nie były potrzebe ona potrzebowaął ludzi. Stan sie pogarszał, babcia coraz bardziej potrzebowaął pomocy 24 godziny na dobe, w zime nie potrafiła juz sama napalić sobe w pieccu, siedział w zimnym, nie umiała sobie zrobić jedzenia,chodziła prudna, nie zdażała do łazienki, moja mama choć chciała nie mogła zapewnić jej takiej opieki my mieszkamy w 6 w domu dwupokojowym, gdzi wstawimy babiu łózku do kuchni, a poza tym mama pracuje tata pracuje my do szkoły a babcia nie może byc sama!!! W końcu po postraszeniu sądem jej synowie zgodzili sie wziac swoją schorowana mame do siebie, to poprostu straszne po postraszeniu zeby nie miec kłopotów zgodzili sie zaopiekowac mama, to znaczy opieka polegała na tym że umiescili ją w jakims szpitalu, nie pozwolili sie nikomu z nia widziec, przynajmniej tam miała ciepło miała jedzenie i innych ludzi z którymi mogła rozmawiać, to mnie pocieszało. Po jakims roku dostaliśmy wiadomość ze babcia zmarła, wiesz co poczułam........Ulge, ulge że juz nie musi cierpieć i tak sie meczyć, ze nie jet już traktowana jak przedmiot i przenoszona z kąta w kąt lub co gorsze zapomniana przez najblizszych:((( Wiedziałam że Pan Bóg jej to wynagrodzi :((( Nie chce sobie nawet wyobrażc ile razy musiałą leżeć w pustym domu w nocy i modlic sie o śmierać, nie zapomne jak sie mi wypłakiwała i mówila '' za jakie grzechy tak cierpir'' wiem jedni że skoro mam tak zyc ja ona na stare lata nie chce nigdy dożyć takiej starości, nie chce by dzieci które wykarmiłam własną piersia potraktowały mnie jak śmiecia...... w tym przypadku śmierć okazała sie zbawieniem dla mojej babci, bo tu dzieci za zycia zrobiły jej piekło:(((( kończe już bo popłakałam sie jak dzieciak, ale mi lepiej zrobiłam swojego rodzaju spowiedz tutaj, ale ten śwuiat czasami mnie przraża to okrucieństwo, ta znieczulica społeczna :((((

szczęśliwa
12.09.06 10:01, Adrianna // SPAM
// skasuj komentarz
http://www.sunsilk.pl/user/6450/BrygadaRadosnychRoz.html konkurs "samo zycie" wpadnij!

zajęta
11.09.06 20:35, lea moderator
// skasuj komentarz
pracowałam z takimi ludźmi rok czasu, czułam,że to była praca dla mnie, kochałam te pracę, kochałam tych ludzi, często byłam ta , która trzymała ich za rekę kiedy żegnali się z naszym światem.......

11.09.06 20:09, *Dota*
// skasuj komentarz
Łapuchna, to dla ciebie:" Czyż jest coś lepszego niż mieć kogoś, z kim można porozmawiać o wszystkich rzeczach, jakby się rozmawiało z samym sobą" Cyceron

11.09.06 20:05, *Dota*
// skasuj komentarz
Łapa, dosyć tego, dosyć, dosyć, natychmiast mi tu euforycznie wesoły wpis załatwić, bo , bo do roboty nie przyjme, sale zamknę i nie dam zarobić.

zajęta
11.09.06 18:12, **Kirke**
// skasuj komentarz
musialas potwornie przezyc ten pobyt w szpitalu, plusik na sczescie i otarcie lez

11.09.06 16:09, Sheol
// skasuj komentarz
Ależ wylew nihilizmu i pogardy dla życia sprowokowałaś :) Zapraszam do przeczytania Najbardziej Drastycznego Wpisu Na Sunsilku :))

spokojna
11.09.06 15:42, lovelka
// skasuj komentarz
Skoro masz dość to napisz nową notkę Łapo! Temat niezbyt miły, nikomu nie bliski, każdy liczy, że spotka go to jak najpóźniej, albo i wcale. Jestem zmęczona.

zajęta
11.09.06 15:27, ramka2
// skasuj komentarz
Witaj Łapeczko,mnie też nie było przez dłuższy czas ,ale teraz siedzę przed pięknym ,nowiusieńkim komputerkiem,mam Neostradę i bardzo się cieszę.Mam nadzieję,że Twoje kłopoty zdrowotne się skończyły i jesteś"jak nowa". Twój wpis przypomniał mi ciężkie chwile kiedy pielęgnowaliśmy umierającą bardzo bliską osobę.W takim przypadku najgorsza jest niemoc i tylko czekasz na cud.Jak wszyscy mam nadzieję,że mnie i moich bliskich taka śmierć nie spotka.Rak jest bardzo okrutny.Muszę lecieć do swoich zajęć, więc pozdrawiam Cię serdecznie,posyłam buziaki i +.

spokojna
11.09.06 12:26, szczęściara1976 // a czy faktycznie nie myslimy o smierci???
// skasuj komentarz
moze ja dziwna jestem ale od 11 roku zycia mysle o smierci i to dosc czesto...o starosci tez alewiemze wielu nie dorzyje tej strosci i niew iem co lepsze-umrzec mlodo czy dozyc starosci,anwet takiej strasznej o jakiej piszesz....moja babcia 5 lat temu lezala wszpitalu po udarze mozgu..3 osoby na jej sali zmarly...na wlasne oczy widzialam jedego dnia pania na lozkua drugiego dnia obstawiona parawanem ale takze bylo widac jak lezy zawinieta w przescieradlo...zbyt wielu zajomych moich odeszlo wwiecznosc..zbyt duzo zeby nei myslec o smierci..ona czeka...i moze spotkac kazdego!!! w kazdej chwili!!

leń
11.09.06 10:28, green_eyes
// skasuj komentarz
;*. Ale pomysl sobie, ze kochasz ta prace i wracasz do dzieciaczków! jak to mówi madzia - wyszukuj pozytywy.! tule mocno

zajęta
11.09.06 10:26, LULU
// skasuj komentarz
jak mieszkałam z rodzicami to codziennie patrzyłam jak umiera moja babcia, pomalutku usycha..alzheimer to cichy zabójca przy ktorym bylismy bezradni, 7 lat cierpień..przed wigilią ja pochowaliśmy.. umierac godnie..tego sobie życze.

szczęśliwa
11.09.06 09:57, Margie
// skasuj komentarz
ojej to napisz koniecznie jak tam pierwszy dzień Ci minął:))życze powodzenia i ucałuj Dorotke:DD

szczęśliwa
11.09.06 09:23, Adrianna
// skasuj komentarz
no to przez dwa miesiące się wybyczyłaś, nie dziwię się, że było Ci ciężko iśćdo pracy, mi po jednym miesiącu było ciężko, ale dziś juz się łatwiej wstawało! :)

zakochana
10.09.06 18:35, *Pomidores los Ciagnikos moderator
// skasuj komentarz
[spam] odwiedz Pomidora =) :P / temat poruszylas bardzo swietny i pieknie o tym napisalas, jak zawsze:) / ja nie chcę myslec o smierci, o momentach kiedy grozi mi smierc... bo nie wyszlabym z domu. Staram skupic sie na DZIŚ i na jutro. ale w optymistycznym tego slowa znaczeniu... napisalabym wiecej ale czas mnie goni:(jutro znowu do szkoly a na wtorek ludzie bezdomni. buziaki Beaciu :**

szczęśliwa
10.09.06 13:17, Adrianna
// skasuj komentarz
nigdy nie chciałbym być ciężarem dla mojej rodziny, wiem coś o tym, mójdziadek miał udar, ponad trzy lata tkwił w wózku jak warzywo, karmilismy go, a on i tak nas nie poznawała nas, bylismy bezradni! Wolałabym po tym co przeżłam umrzeć młodo w pełni sił, tak sobie wyjść i paść gdzieś na leśnej łące!

szczęśliwa
10.09.06 11:41, Margie
// skasuj komentarz
Czasem trzeba wszystko z siebie wyrzucić a negatywne emocje tym bardziej.Pobyt w szpitalu zazwyczaj jest przygnębiający,a jeszcze to wszystko co dzieje sie w okół jeszcze bardziej nas dołuje.A gdzie znajdziesz lepsze miejsce by dać upust swoim emocjom?My zawsze wysłuchamy,spróbujemy wesprzec przynajmniej dobrym słowem...trzymaj sie, niedługo znowu wyjdzie słońce:DD

spokojna
09.09.06 18:12, Jagodzia moderator
// skasuj komentarz
umieralnia.przerażająca jest masowa śmierć.ja boje sie,że kiedys na starosc bede sama,nikt nie zlapie mnie za reke nie powie ze kocha,nie powie ze bedzie myslal,ze .... nic.nikt nie zapali zniczana moim grobie,zarosne chwastem,nikt nie pomysli.nie bede miec meza,rodziny,nie bede miec nikogo.i bede wtedy sama.boje sie.

spokojna
09.09.06 17:56, Jagodzia moderator
// skasuj komentarz
śmierć.nigdy na własne oczy nie widziałam śmierci.nie zapukała do mnie,gdy trzymałam kogoś na kolanach,nie przyszła,gdy tuliłam,nie przyszł,gdy płakałam,czy śmiałam się z kimś.przyszła,po fakcie.przyszła,gdy siedziałam na lekcji biologii,gdy uchachana przyszłam do domu po lekcjach,gdy beztrosko oglądałam telewizje,przyszłą,gdy z powodu wieku trwałam jeszcze w naiwnej nieświadomości.pierwszą śmiercią była śmierć mojego wujka,ukochanego,nie wiem dlaczego,ale był wybrany ze wszystkich,miał 50 coś lat.najpierw leżał w szpitalu,chodził w pampersie i gadał jak naćpany,nie widziałam tego na własne oczy,ale bałam się o niego.nie żyłam z nim blisko.mieszkał daleko i widzieliśmy się tylko parę razy w życiu,ale kochałam go jak nikogo nigdy.zawsze jak wysyłał kartke na święta pisał Asia - Wujek . kochałam go jak nikogo.mama nie wiedziała,że palę.tak naprawde nie palilam.ale wtedy siedzialam na dolince sama w bialy dzien i wypalilam chyba paczke papierosow.bieglam placzac i trzesac sie.zmarl na zawal w lesie,gdy rąbał drewno.potem Olek,tak sobie skoczył,tak sobie rozwalił sie na dachu wieżowca,tak sobie widziałam ten dach po pogrzebie,wklęsły, połamany, powyginany, strasznie rozpieprzone blachy.wpadłam w panike,ryczałam jak głupia i darłam sie.potem mój wujek,którego drogę do śmierci widziałam.dusił się 3 dni po pewnej wigilii,tak o,oglądał telewizje i nagle.ciotka z kuzynem ratowali go przez 45 min dfo przyjazdu karetki,potem oni jeszcze 15 i do szpitala.leżał do 14.02 na intensywnej.lezał z masą rur i aparaturą. niby się patrzył,niby coś,ale nic.przyjachałam,byłam tam dwa razy.1 raz jak byłam weszłam,a on na mnie takie oczy jakby sie zdziwił,a potem otwierał usta jakby chciał coś powiedzieć,a nie mógł... ucieszyłąm sie okropnie,a po policzkach leciały łzy,mówie,będzie dobrze... 14 lutego zmarł w urodziny swojej najmłodszej wnuczki.żadna z tych śmierci nie była piękną.żadna z oglądanych przez moją siostrę pielegniarkę śmierci nie była piękną.w szpitalujest pełno ludzi,którzy nie mają rodzin,pełno przemiłych samotnych staruszek,które chciałoby się zaadoptować na "babcie".powiem Ci,że takie rzeczy które się widzi uczą.czasem uczą doceniać,czasem uczą uczuć,czasem uczą jak te uczucia w sobie wyzwolić,czasem pokory,czasem potrzebnego strachu.śmierc w męczarniach jest czymś strasznym,dla osoby cierpiącej,ale uczy wszystkich naokoło.chociaż jak popatrzeć na te wszystkie dzisiejsze piguły,kyóre rutynowo rzucają ludźmi i rutynowo nimi gardzą,to masakra.ja wiem,że nie jestem przemiłą sympatyczną,kochaną dziewuszką.jestem straszna,może przez to też co przeżyłam / pisze ogólnie /,dużo o mnie nie wiesz Beatko,dużo nie czujesz tego co ja czuje,a ja zapewne tego co Ty,bo malo o sobie wiemy,ale wiem,że wiele osób nie akceptuje mojego wulgaryzmu,agresji,mojej ironii - bo taka jestem,może to jakaś obrona przed tym co mnei spotyka-nie wiem.pewnie po części.bo po części w środku,albo nawet nie po części,a w całości jestem w środku z waty,taka gąbka,zewnątrz na pozór ze stali.nie tłumacze się,sama do końca nie wiem jaka jestem,codzień siebie odkrywamy.wiem jedno nawiązując do tej śmierci,że ideał,to usnąć na zawsze w ramionach ukochanego,z uśmiechem na twarzy i wiedzieć,że w życiu zrobiło się dużo pożytecznych rzeczy i wyciągnęło niejeden raz pomocną dłoń,mimo masy popełnianych błędów.bo człowiek nie jest ideałem.

szczęśliwa
09.09.06 14:05, kunomiśka
// skasuj komentarz
rozumiem bardzo dobrze ten wpis. sama mam w domu schorowana babcię, która porusza sie tylko o kulach, wychodzi co najwyżenja na balkon, o wyjsciuz domu nie ma mowy juz od kilku lat. ma zwyrodnienie stawów, wystarczy ze pogoda sie zmienia, ona przechodzi katusze, leki przeciwbólowe nie pomagają, żadne... często słyszę słowa, o tym że chciałaby już umrzec, zawsze mówi że to już ostatnie dni, ostatnie święta, ostatnia wigilia, a jednak zyje nadal i cierpi coraz bardziej. gdybym mogła oddałabym jej troche swojej młodości, żeby ulżyc w bólu, ale nie wiem jak...

leń
09.09.06 13:45, green_eyes
// skasuj komentarz
kiedy zaczynam myslec o starości i o smierci wiele pytań zaprząta mi głowę, wtedy staje się bezradna i często płaczę. strasznie się tego boję...choć przecież nie powinnam...najbardziej boję się bezradności i tego, ze ktoś bezie musiał się mną opiekowac, patrzeć na bezradną, leząca i konająca staruszkę...

zmęczona
09.09.06 13:28, Oliwcia
// skasuj komentarz
a ja sie bardzo boje starosci!!!!!!!

szczęśliwa
08.09.06 19:50, Żabka moderator
// skasuj komentarz
czymże jest starość jak mam 24lata... widziałam starość nie taka piękną i zasłużona odpoczynkiem. widziałam łzy w oczach dziadka który leżał przykuty rakiem do łóżna przez 7m-cy, który z bólu nie potrafił wyksztusuc z siebie słowa... widziałam to mając zaledwie 12lat. i podziwiam takich ludzi jak mój dziadek. Nie skarżył sie na ból. bYł zły na siebie że inni musza sie nim opiekowac, ze sam nie potrafi zadbac o rodzine, tylko lezy na łóżku. eh.. smutno mi sie zrobiło:( Ludzie którzy maja mozliwośc, którym Bóg dał szczęslią starośc, bez większych choorób powinni to docenic, a czesto tak nie jest.

leń
08.09.06 17:44, rudowłosa
// skasuj komentarz
Uhm. Znowu mi "Granica" na myśl przychodzi. PS Co z Nieistotną?

spokojna
08.09.06 15:12, lovelka
// skasuj komentarz
I wiesz, nie wiem co myśleć o eutanazji. Bo skoro człowiek już i tak umiera, to czemu nie oszczędzić mu na jego własną prośbę upokorzeń, cierpień i bólu. A z drugiej strony ja nie miałabym odwagi kogoś humanitarnie podusią. Chyba nie możemy od kogoś oczekiwać, że skróci nasze życie. Zresztą ktoś dał nam życie po to żebyśmy wytrwali do końca. Nie wiem. Aż mnie rozbolała głowa od tego. W każdym razie, boję się takich tematów. Zaczynam się plątać, motać w zeznaniach. Nie umiem sobie wyobrazić, ani starości, ani śmierci.

spokojna
08.09.06 15:07, lovelka
// skasuj komentarz
Chyba boję się śmierci. Chyba chciałabym umrzeć we śnie, w domu, żeby nie czuć, żeby nikt obcy mnie nie widział takiej umierającej, żeby była ze mną moja rodzina, żeby nie byli ze mną z przymusu a z chęci... Chociaż najgorsza jest śmierć w samotności, gdy jesteś kompletnie sam, gdy nie ma przy Tobie kogoś kto Cię kocha, gdy już Ci wszystko jedno, bo wiesz, że i tak nikogo nie masz. Chyba boję się starości. Nie chcę być samotna, schorowana, nie chcę liczyć na łaskę i nie łaskę innych. Chciałabym być taka jak moji dziadowie, choć mają już ponad 70 lat i chorują, to jedno drugie wspiera, podtrzymuje na duchu, jedno chce żyć dla drugiego i moja babcia nie musi liczyć na łaskę siostry w szpitalu, bo wie, że ma dziadka, który jej nie zostawi i gdyby mógł to by z nią był do końca świata i o jednen dzień dłużej. Taka starość jest chyba piękna. I takiej też sobie życzę i starości i śmierci. Godnie żyć i godnie umierać.

spokojna
08.09.06 13:26, Jagodzia moderator
// skasuj komentarz
przeczytałam,teraz z łezkami w oczkach ide do pracy,ale na ten tematnapewno sie wypowiem.buziaki kochana;*

spokojna
08.09.06 12:58, *katarinka* moderator
// skasuj komentarz
jakoś tak dziwnie bóg wymyslił...starośc zwykle jest nedzna....choroby...ubóstwo....a powinno być odwrotnie...to na starośc człowiek powinine zaznać to czego wcześniej nie zaznał....

szczęśliwa
08.09.06 11:37, Lady M.
// skasuj komentarz
starosc dzieli sie na strosc i na starosc niestety mi na to nic nie poradzimy.

zakochana
08.09.06 11:34, elninio
// skasuj komentarz
poruszyłaś bardzo ważną kwestię... wiesz...Ty widziałaś tę sytuację w miejscu, gdzie czas się zatrzymuje... człowiek ma czas spojrzeć NAPRAWDĘ na drugiego człowieka... i zobaczyłaś to, co zobaczyłaś... a popatrz... jak ludzie..w swoich codziennych sytuacjach...regują na starszych ludzi... patrzą na nich niekiedy z obrzydzeniem (bo np. ledwo się ruszają/brzydko pachną/mruczą coś do siebie pod nosem)... ludzie widzą wtedy dziwaka/brudasa itd... ale nie pomyślą, że np. są chorzy...fizycznie/psychicznie...że nie ma osoby, która by im pomogła się umyć...wyprać ubrania... że są samotni... To cholernie smutne...ale mi także zdarza się nie zauważać tych ludzi... albo narzekać na nich... a przecież oni mogą być rozdzierająco nieszczęśliwi... i tak przez większosć życia...a gdy zbliża się ich godzina...nikt nie siądzie obok nich i nie potrzyma za rękę... Ach.... poruszyłaś pewną strunę mojego serca, wiesz? Pozytywnie... rzecz jasna... (choć wywołało to smutek)

zadowolona
08.09.06 09:23, do widzenia
// skasuj komentarz
mysle ze starosc nie sama w sobie jest okrutna, moze byc piekna. oczywiscie choroby skazuja nas na cierpienie - lecz mlodzi ludzie rowniez choruja, to nie jest tylko domena starosci... ale do czego zmierzam...najgorsze jest chyba takie zobojetnienie rodzin, o ktorym wspominalas. to sprawia ze nasza smierc staje sie jedna z wielu, ze nas przeksztalca w "cierpiacy ciezar" i tak zostajemy zapamietani po naszej smierci... a co do psa mojego to mozliwe, ze ma cos z bolonczyka, nie mozemy dojsc jaka moglaby byc rasa. kiedys nawet myslelismy ze to mieszanka z white sznaucerem, aleuszy i siersc sie tak srednio zgadzaja :D

zajęta
08.09.06 08:35, Pulpecja * Dudzinka moderator // :))))
// skasuj komentarz
Oj biedeńka się smuta... Łapeczko - w razie czego wystarczy, że się mocno do Ciebie przytulę i wyzioniesz ducha natychmiast, więc w razie czego daj znać :P A tak na poważnie to też widziałam już tego typu przykre rzeczy i boję się starości i śmierci przeraźliwie, ale wierzę, że Ty będziesz pogodną i szczęśliwą starowinką - inaczej być nie może :))))) A ja chyba też taka będę o ile dożyję z tą swoją tuszką :D Buziaki :)))))))))))

08.09.06 02:45, Sheol
// skasuj komentarz
Tego komenta niżej pisałem nie czytając tego wpisu. OK-jutro wracam z pracy i konkretnie rozmawiamy o starości...

08.09.06 02:25, Sheol
// skasuj komentarz
Mi się wydaje, że kluczem do szczęścia jest własne podejście. trzeba nauczyć się cieszyć z tego, co się ma...wiem,trąci banałem :) Popatrz-niemiecki emeryt obowiązkowo pociska na wycieczkę dookoła świata, stac go na wszystko...Polski emeryt spędza starość na działce, ale też są osoby, którym daje to niesamowitą frajdę...i to szanuję i takie podejście chyba u siebie wyhodowałem-mam swój kawałek planety, sam tam sobie jestem panem, z nikim sie nie porównuję, to i zgryzoty mniej :)

nieszczęśliwa
08.09.06 00:05, ..........
// skasuj komentarz
kolorowycxh snow..

nieszczęśliwa
07.09.06 23:58, .......... // :D
// skasuj komentarz
schorowana starosc to tez kolej losu .. nie zmienimy tego ale nie mozna sie jej bac .. ja kocham starszych ludzi sa ciepli maja zmarszczki ladnie pachna i kochaja prawdziwie Spojrzenie na starość jako na ważny i potrzebny okres w rozwoju zmniejsza powszechny w naszej kulturze lęk przed starością.. buziolll niuniaaaa do tego etapu masz jeszcze dlugaaaaa droge:)

nieszczęśliwa
07.09.06 23:48, .......... // buziole
// skasuj komentarz
kazda chwila zycia ma swoj urok i starosc tez...taki los...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi, że mój wpis Cię zainteresował. Dziękuję za poświęconą chwilę na komentarz :)