wtorek, 12 lipca 2016

Tak niedawno żeśmy się spotkali...

No i proszę, oto moja zapomniana, zakurzona notka czerwcowa, która cierpliwie przeleżała sobie w archiwum i ujrzała światło dzienne dzięki postowi o podobnej pożegnalnej tematyce na blogu mojej English teacher.    

                                                                

Pierwszego września 2013 roku zawitały w progi naszego przedszkola. 

Były maleńkie, nieśmiałe, wystraszone, niepewne i marzące o pozostaniu na zawsze w bezpiecznych ramionach rodziców. 

Każdego kolejnego dnia, powolutku wkradałyśmy się w ich łaski, zjednywałyśmy sobie małe serduszka, a one powoli zadamawiały się w naszych.

Ech..., bo to wychowuje człowiek od małego, hołubi, pielęgnuje, osusza łezki, wyciera gile, utula do snu, opatruje zbite kolanka, zabawia, kształci, pokazuje świat,  rozbudza ciekawość, tłumaczy, rozsądza, poucza, moralizuje,  gani, uczy miłości i szacunku, beztroski i odpowiedzialności,... aż w końcu kocha jak własne i często poświęca więcej myśli i czasu, niż rodzonym (przez co te rodzone nierzadko bywają zazdrosne).

I tak mijają wspólne minuty, godziny, dni, tygodnie, miesiące, lata...
A potem... trzeba się rozstać.
To smutne, ale taka kolej rzeczy, czas nie stoi w miejscu, człowiek też nie powinien.

Wypuściłyśmy je zatem spod naszych skrzydeł ze słowami: 
"Idźcie zatem w świat Nasi kochani, mądrzy, wspaniali. 
Zdobywajcie niezdobyte, osiągajcie nieosiągalne, bądźcie dobrymi ludźmi. Przed Wami przyszłość, w której beztroskie przedszkolne chwile staną się bladym, ale mamy nadzieję, że ciepłym i miłym wspomnieniem z wczesnego dzieciństwa."



* * * * *
Podziękowałyśmy też rodzicom za te wszystkie wspólne dni, za Ich obecność w przedszkolnym życiu, stałe wsparcie i bezcenną pomoc, za realizowanie bez mrugnięcia oka naszych nawet najbardziej zwariowanych pomysłów, za każdą pogodną chwilę, uśmiech, dobrą radę. Za to, że byli z nami, a nie obok.
Oni też ze swojej strony przygotowali nam wzruszające pożegnanie z przepięknymi kwiatami oraz eleganckim i oryginalnym upominkiem.
Dla mnie i Dorotki, "pożeraczek" książek, to naprawdę bezcenna pamiątka.
Dzięki niej, przewracając strony każdej kolejnej książki, będziemy wspomnieniami i sercem przy nich. A ponieważ z rodzicielstwa  nigdy się nie wyrasta, życzyłyśmy im, aby było spokojne, satysfakcjonujące, spełnione, wypełnione dumą i  codziennym szczęściem do końca świata... i o dzień dłużej ;)

1 komentarz:

  1. Apeluję...weź się do pisania!!!!
    Jest wrzesień, a nowej notki ani widu, ani słychu ;/

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że mój wpis Cię zainteresował. Dziękuję za poświęconą chwilę na komentarz :)