sobota, 21 listopada 2015

Sesja ślubna

Hmmm... od czego by tu zacząć...może od początku.
Dzisiejszy dzień krążył dookoła tematu sesji ślubnych. 
Nie, nie, spokojnie, moje dziecko jeszcze się za mąż nie wybiera, ale córka koleżanki i owszem, wybrała się, a ja miałam okazję obejrzeć jej sesję ślubną i to mnie wprowadziło w temat.
Potem dowiedziałam się, że druga koleżanka sama osobiści szykuje się do przejścia na drugą stronę mocy i jest na etapie szukania sukni ślubnej. 
Stąd był już tylko krok do zagłębienia się w odmętach internetu w poszukiwaniu modelu, który jej się spodobał, ażeby ocenić, czy wybór jest akceptowalny.
W trakcie tej eskapady trafiłam oczywiście nie tylko na wspomnianą suknię ślubną, ale też na wiele innych fotografii upamiętniających te wiekopomne chwile.

Ludzie to jednak straszni ekshibicjoniści.

No i tu otworzyły się czeluści piekła, które mnie pochłonęły na całe popołudnie. 
Czego to ja się nie naoglądałam! 
Jedne zdjęcia mnie zachwyciły, inne wzruszyły, zaciekawiły, niestety to była tylko garstka, pozostałe  wywołały szok, zdegustowanie, zdziwienie, niedowierzanie i zwątpienie w gusta, moralność i zdrowe zmysły niektórych nowożeńców.
Nie wiem, może zmiana stanu cywilnego jest zbyt dużym szokiem dla organizmu ludzkiego i niektórzy zatracają się w chaosie własnych emocji, inni, jak tępe owieczki naśladują oklepane wzorce, a inni za wszelką cenę, bez względu na skutki silą się na oryginalność, niestety często z opłakanym skutkiem.
Naoglądałam się, naoglądałam i żeby ten czas nie poszedł na marne, postanowiłam skumulować tę nowoposiadłą wiedzę w jakąś całość pod hasłem "Czego wystrzegać się na sesji ślubnej?!!".

Zatem, po pierwsze wszelakich zbiorników wodnych. Bo po co pogoń za drogimi kreacjami i dodatkami, wizyty u fryzjera, kosmetyczki i makijażystki, skoro ludzie jak bobry ciągną tam, gdzie jest mokro i nierzadko błotniście, aby wykonać sesję a' la topielec, błotnik szuwarek czy też Jożin z Bażin:
Po drugie skoków, jeśli nie chce się na pamiątkowym zdjęciu wyglądać groteskowo i pokracznie. Ja rozumiem, że radość rozpiera, ale:
Po trzecie morderczych zapędów. Co to w ogóle za pomysł, żeby szczęśliwe pożycie zaczynać od wizji ukatrupienia swojej ukochanej połowy, o co tu chodzi???
Po czwarte photoshopa, brrrrr:
Po piąte, zdecydowanie ochronnej folii malarskiej, przecie to szkodliwe dla środowiska, a i samemu udusić się można, jak się toto dookoła głowy omota:
Po szóste, kategorycznie sesji ocierających się o pornografię. Wszystko dla ludzi, ale to się mija z sensem ceremonii ślubnej, z założeniem, że panna młoda odziana w biel, to istota nieskalana i czysta. No wiemy, wiemy...ale po co epatować swoją intymnością, wywalać wszystko na światło dzienne. Czy takie zdjęcia ślubne można podarować dziadkom w prezencie?
I po siódme wszelakich dziwnych zachowań, czyli pokładania się gdzie popadnie i wchodzenia w różne dziwne miejsca, bo to się czasami wymyka spod kontroli: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi, że mój wpis Cię zainteresował. Dziękuję za poświęconą chwilę na komentarz :)