niedziela, 4 października 2015

Stopa na urlopie



Od kilku dni mój świat stanął na jednej nodze. 
Lewa stopa dostała 60 dni odpoczynku od tego co zazwyczaj robi, czyli od stąpania po tym ziemskim padole. 
Stopa ma odpoczywać, dbać o siebie, nie nadwyrężać się, preferować pozycję poziomą, bo od jej zachowania zależy, czy za te dwa miesiące będzie mogła stanąć twardo na ziemi. 
Pierwsza refleksja- nic prostszego, leżenie i nic nie robienie, a raczej robienie tego co się chce, a na co nigdy nie starcza czasu. A czasu jest teraz dużo, ciągnie się, jak guma w majtach i można go wypełniać do woli. 
Hmmm...ale bez jednej nogi to już nie jest takie proste i wiele czynności, które takowej potrzebują, odpada. 
Na dodatek ręce dostały dodatkową fuchę- trzymanie kul. Więc one też nie są wsparciem, a po za tym przemieszczanie jednonogiego ciała tym środkiem transportu nie jest łatwe dla początkującego kulapety. 
Zatem przysłowiowe kłody pod nogi...nogę, lewa ma wakacje, jej nie liczymy.
Na szczęście pomysłów na działania w pozycji siedzącej mam na dziesięć, albo i więcej takich urlopowanych nóg.
Na nudę na pewno narzekać nie będę.
Byleby tylko tyłek nie cierpł od siedzenia, to damy radę, Noga i Ja :)

A pieseł najszczęśliwszy na świecie, bo po czarnym okresie, kiedy to pańcia młodsza (wyjazd na studia) z pańcią starszą (szpital) zniknęły ze stada, nastał okres niebiański. Noga uziemiła pańcię w łóżku, tudzież fotelu, nie znika, nie wyłazi, jest statyczna, można do niej przylgnąć i leżeć, i spać, i leżeć, wtulać się, dawać brzucho do gilania, patrzeć czule w oczy i myśleć, jaki piękny jest świat z jednonogą pańcią.

mogę rozdawać robo kopy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi, że mój wpis Cię zainteresował. Dziękuję za poświęconą chwilę na komentarz :)