wtorek, 11 września 2012

www.lubimyczytać.pl- Pulpi dziękuję :)


Mam na imię Beata. Jestem nałogową książkoholiczką. Czytam odkąd nauczyłam się składać litery w wyrazy, a wyrazy w zdania. Czytam przy jedzeniu, w podróży, autobusie, do poduchy.
Książki były ze mną od zawsze.
Biblioteka na ulicy Kołobrzeskiej w Olsztynie. Po szkole biegłam drogą między garażami, żeby wypożyczyć z trzy książki. Musiały być cienkie, bo po godzinie pędziłam tą samą trasą z powrotem, aby wymienić je na kolejne. W ten sposób czytałam do 9 książek dziennie, a sam proces wypożyczania i ranga bycia prawdziwym, usankcjonowanym członkiem Biblioteki Osiedlowej, były dla mnie doniosłym i ekscytującym przeżyciem. Do tego dochodziła biblioteka szkolna i obowiązkowe lektury.
Po wstępnym dziecięcym zauroczeniu przyszedł czas na ambitniejsze pozycje literackie, ale tytuły "Pięcioro dzieci i coś", "Karolcia", "O psie, który jeździł koleją", "Szkoła pod baobabem" do tej pory mają zapach dzieciństwa i tysięcy zakurzonych kartek zgromadzonych na półkach "mojej biblioteki", których ilość mnie oszałamiała, a możliwość wyboru przyprawiała o zawrót głowy.
Za gazetami nie przepadam, nudzą mnie kolorowe czytadła. Nie trawię romansów i kryminałów. Chętnie sięgam po thrillery, horrory, obyczajówki, historyczne, wojenne, biografie, fantastyczne, reportaże.
Martwi mnie coraz bardziej zużyty, nadwyrężony i niezbyt szanowany wzrok, ale póki sił...

Jedno wiem na pewno, bez możliwości czytania coś by we mnie umarło.

książki mojego dzieciństwa

za bardzo dobre wyniki w nauce na zakończenie klasy I; cienka, skromna i bezcenna
książki, z którymi nie sposób się rozstać



1 komentarz:

Miło mi, że mój wpis Cię zainteresował. Dziękuję za poświęconą chwilę na komentarz :)