niedziela, 1 kwietnia 2012

salon po remoncie

Kurz remontowy jeszcze czasami wyłazi z jakiejś szpary, jeszcze tu i ówdzie pałęta się jakaś puszka z farbą lub pojemnik z silikonem, jeszcze w pamięci świeże obrazy mieszkania objętego pierwszą linią frontu, jeszcze nie wszystko dopięte na ostatni guzik, bo tu rolety, tam listwy, cyklinowanie...
Nie mniej jednak, już co nieco widać i można pomalutku wystawiać na światło dzienne efekty tych piekielnych przejść.
Duży pokój, trochę na wyrost nazywany przez moją córcię salonem, onegdaj był biały, potem nabrał kolorowej przytulności, aby znów powrócić do szlachetniejszych stonowanych barw. Zmiany: ścianki z kamienia ozdobnego (na jednej wisi ukochany telewizorek Misiaka), okno z pojedynczą taflą w miejsce potrójnego, meble te same, lekko zmodyfikowane i podwieszone, co ułatwia odkurzanie i balety na mopie, jeszcze gołe ściany, bo najgorzej wbić pierwszy gwóźdź w świeżo malowane, a kwiaty dopiero w maju, bo musi się zrównoważyć klimat, gdyż kwiaty nie cierpią zapachu farby, jak to określiła fachowo specjalistka w kwiaciarni:

                                           tak było
                                         
                                          a tak jest

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi, że mój wpis Cię zainteresował. Dziękuję za poświęconą chwilę na komentarz :)