Siedzę sobie przy stole w kuchni...trzepot skrzydeł...
i już mam na śniadanie mojego papuga, co w puchatym kuprze ma wszelkie konwenanse i bez żenady ładuje brudne pięty do mojego talerza.
I siedzi, proszę oto sobie na samym środku, tam, gdzie przed chwilą jeszcze zalegała moja grzanka z serem i pomidorem.
Takich specyfików on nie jada, ale co tam, spróbować warto, a nóż widelec grzanka okaże się wybornym papugowym smakołykiem?
Obrzydliwek taki niby, ale nie wzbudza we mnie tych uczuć ta nastroszona, zadziorna kupka pierza.
Śmieszny jest i charakterny, nie da sobie w grzankę dmuchać, krzywi się i popiskuje oburzony, po czym odlatuje do ciekawszych zajęć.
Kocham te moje zwierzaki.
kąpiel w kubasie :) |
Zazdroszczę Ci tych słodziaków bardzo - wytul je wszystkie ode mnie :)))
OdpowiedzUsuń