niedziela, 30 września 2012

Chłopakowy Dzień :*

Chłopaki lubią babeczki, przynajmniej większość z nich. A zresztą powstały babeczki i babeczkowe faceciki dla wszelkich wirtualnych orientacji. Produkcja ruszyła wczoraj pełną parą i dzisiaj nasi osobiści panowie delektowali się wytworami rąk naszych. Nawet im smakowały. Musiały!!!!
A wszystkie pozostałe chłopaki dostają wirtualne buziaki i mogą nasycić wzrok babeczkami:

jeszcze golasy
babeczkowe faceciki
cała banda
no dobra, może nie są najpiękniejsze, ale nadziewane sercem
mój "maleńki" synuś (rośnie, jak na ...babeczkach)

sobota, 29 września 2012

Dzień drugi- olsztyńska Starówka

wszystkie cudowności w komplecie :)
i te pasujące do koloru ściany rajstopki
olsztyńska Starówka
pogoda nam dopisała
czasami grawitacja szwankuje
tak, jak widać- zamek
jesiennie
przytrzymać kulę panie Koperniku?
od dołu ma pan imponujące nozdrza
papurazzi w akcji
naleśniki grzechu warte w olsztyńskim Green Way
Pulpi ze znaną postacią w tle- Tadeusz Sobczak, aktor Olsztyńskiego Teatru Lalek
w Feniks Cafe stanowczo nie polecamy czekolady; smakowity wygląd potęguje rozczarowanie smakiem-letniego, lurowatego kakao
Wyyyyyyysoka Brama
szeeeeeroki uśmiech

Dzień pierwszy- Kino Kobiet

Tak się rozanieliłam wizytą Pulpi, że zamiast przeżywać chwilę obecną, pomknęłam myślami w przeszłość. Nie mogę jednak pominąć milczeniem "atrakcji", które przeżyłyśmy razem w czasie dwóch wspólnych dni.

Niestety, nie obędzie się bez krytyki, ponieważ wspólny wieczór w Kinie Helios pod hasłem KINO KOBIET pozostawił wiele do życzenia.
Zgodnie z reklamą, już od godziny 17:30 można było skorzystać z porad dietetyczki dotyczących zdrowego odżywiania się, odwiedzić stoisko reklamujące pojemniki i naczynia kuchenne, istniała też ponoć możliwość poczucia na własnych ustach, jak działa kuracja Satynowe Usta. Niestety przedstawicielki "satynowych ust" ukrywały się tak doskonale, że nie można było ich znaleźć, o co zresztą nie było nawet tak trudno, ponieważ wszystkie prezentacje odbywały się na holu w niemalże całkowitych ciemnościach, nie licząc maciupeńkich ledowych światełek w suficie i kilku nędznych lampek rozstawionych po kątach i to nie wszystkich. Pani dietetyczka mogła się, jako jedyna, uważać za szczęściarę, bo ekran jej laptopa przyświecał mdłym światłem wskazując drogę zainteresowanym. 
Godzina w dusznych ciemnościach była wstępem do kolejnej godziny spędzonej na sali i poświęconej niezbyt ciekawym konkursom i promocjom.
Mini lekcja języka hiszpańskiego ze Szkołą Języka Hiszpańskiego wypadła przydługo i nudno, a męczona przez lektorkę piosenka Bailando z pewnością nie  zyskała by uznania w uszach komisji programu "Mam talent" czy "Jak oni śpiewają".
Pani zachęcała również do skorzystania z możliwości nauki języka angielskiego dla osób po 40-stce, niestety podkreślanie, że nauka odbywa się w powolnym, statecznym, dostosowanym do wieku tempie, dawało do zrozumienia, że po 40-stce jest się stetryczałą, ciężko myślącą staruszką wymagającą opieki specjalnej i dozowania wiedzy przez kroplówkę, co skutecznie odstręczało, zamiast zachęcać.
Głosy dookoła wskazywały, że nie jestem jedyną osobą, która nudzi się i nie może doczekać seansu filmowego. 
Na szczęście wyczekany film "Dwoje do poprawki" okazał sie strzałem w dziesiątkę i przynajmniej on zrekompensował trudy i niedostatki tego wieczoru. A swoją drogą, takie filmy powinny być obowiązkowe dla wszystkich facetów.

A na koniec, nie raniące uszu, Bailando w wykonaniu profesjonalistki Loony :))))))  Adios



piątek, 28 września 2012

Retrospekcja

Czy przyjaźń na odległość jest możliwa? Pewnie.
Poznałyśmy się dzięki Sunsilkowi. "Pokochałyśmy" prawie od pierwszego przeczytania. Zadziałały fluidy, chemia, czy inne tam świństwo i tak zostało. Po prostu jedni ludzie się uwielbiają, rozumieją i mają ku sobie, i nie ma sensu wnikać, czemu tak jest.
Poszperałam w archiwum, oto efekty:

1) pierwszy elokwentno- zaczepny wpis Pulpi na mojej stronie, komentarz dotyczył notki o moim psie:

 01.11.05 20:10, Pulpecja * Dudzinka moderator // ....
// skasuj komentarz
Noo... niestety.....jedyne co można zrobić to modlić się, żeby nie dostać alergii na coś innego, i żeby naukowcy znaleźli niedrogą i skuteczną metodę pozbycia się alergii.... Pozdrawiam :)))

Pierwszego listopada mamy zatem rocznicę pierwszego zetknięcia wirtualnego :)))
 
 2) pierwsze spotkanie w realu 28-30 czerwiec 2007r:
Venila i Paweł
  3) drugie spotkanie- Warszawa 23-24.08.2007r.:
z Izą i Szwagierką w Złotych Tarasach
4) trzecie spotkanie- Warszawa 16-19.07.2008r.:

z Dagmarą
5) czwarte spotkanie- Warszawa lipiec 2009r.:

A co z 2010 rokiem????
 6) piąte spotkanie- pierwsza wizyta Pulpi w Olsztynie 29.06.2011r.:
7) szóste spotkanie-druga wizyta Pulpi w Olsztynie 24-26.09.2012r.:

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
A tu ciekawostka z Sunsilka- pierwsze elokwentne zaczepki Jarencioszka:
02.11.05 21:15, Man
// skasuj komentarz
Mmmm laseczki-sexi nosek;D))) 

02.11.05 23:53, Man
// skasuj komentarz
Łoj dyć sie paru uchowało!;D)))

wtorek, 11 września 2012

www.lubimyczytać.pl- Pulpi dziękuję :)


Mam na imię Beata. Jestem nałogową książkoholiczką. Czytam odkąd nauczyłam się składać litery w wyrazy, a wyrazy w zdania. Czytam przy jedzeniu, w podróży, autobusie, do poduchy.
Książki były ze mną od zawsze.
Biblioteka na ulicy Kołobrzeskiej w Olsztynie. Po szkole biegłam drogą między garażami, żeby wypożyczyć z trzy książki. Musiały być cienkie, bo po godzinie pędziłam tą samą trasą z powrotem, aby wymienić je na kolejne. W ten sposób czytałam do 9 książek dziennie, a sam proces wypożyczania i ranga bycia prawdziwym, usankcjonowanym członkiem Biblioteki Osiedlowej, były dla mnie doniosłym i ekscytującym przeżyciem. Do tego dochodziła biblioteka szkolna i obowiązkowe lektury.
Po wstępnym dziecięcym zauroczeniu przyszedł czas na ambitniejsze pozycje literackie, ale tytuły "Pięcioro dzieci i coś", "Karolcia", "O psie, który jeździł koleją", "Szkoła pod baobabem" do tej pory mają zapach dzieciństwa i tysięcy zakurzonych kartek zgromadzonych na półkach "mojej biblioteki", których ilość mnie oszałamiała, a możliwość wyboru przyprawiała o zawrót głowy.
Za gazetami nie przepadam, nudzą mnie kolorowe czytadła. Nie trawię romansów i kryminałów. Chętnie sięgam po thrillery, horrory, obyczajówki, historyczne, wojenne, biografie, fantastyczne, reportaże.
Martwi mnie coraz bardziej zużyty, nadwyrężony i niezbyt szanowany wzrok, ale póki sił...

Jedno wiem na pewno, bez możliwości czytania coś by we mnie umarło.

książki mojego dzieciństwa

za bardzo dobre wyniki w nauce na zakończenie klasy I; cienka, skromna i bezcenna
książki, z którymi nie sposób się rozstać