sobota, 29 września 2012

Dzień pierwszy- Kino Kobiet

Tak się rozanieliłam wizytą Pulpi, że zamiast przeżywać chwilę obecną, pomknęłam myślami w przeszłość. Nie mogę jednak pominąć milczeniem "atrakcji", które przeżyłyśmy razem w czasie dwóch wspólnych dni.

Niestety, nie obędzie się bez krytyki, ponieważ wspólny wieczór w Kinie Helios pod hasłem KINO KOBIET pozostawił wiele do życzenia.
Zgodnie z reklamą, już od godziny 17:30 można było skorzystać z porad dietetyczki dotyczących zdrowego odżywiania się, odwiedzić stoisko reklamujące pojemniki i naczynia kuchenne, istniała też ponoć możliwość poczucia na własnych ustach, jak działa kuracja Satynowe Usta. Niestety przedstawicielki "satynowych ust" ukrywały się tak doskonale, że nie można było ich znaleźć, o co zresztą nie było nawet tak trudno, ponieważ wszystkie prezentacje odbywały się na holu w niemalże całkowitych ciemnościach, nie licząc maciupeńkich ledowych światełek w suficie i kilku nędznych lampek rozstawionych po kątach i to nie wszystkich. Pani dietetyczka mogła się, jako jedyna, uważać za szczęściarę, bo ekran jej laptopa przyświecał mdłym światłem wskazując drogę zainteresowanym. 
Godzina w dusznych ciemnościach była wstępem do kolejnej godziny spędzonej na sali i poświęconej niezbyt ciekawym konkursom i promocjom.
Mini lekcja języka hiszpańskiego ze Szkołą Języka Hiszpańskiego wypadła przydługo i nudno, a męczona przez lektorkę piosenka Bailando z pewnością nie  zyskała by uznania w uszach komisji programu "Mam talent" czy "Jak oni śpiewają".
Pani zachęcała również do skorzystania z możliwości nauki języka angielskiego dla osób po 40-stce, niestety podkreślanie, że nauka odbywa się w powolnym, statecznym, dostosowanym do wieku tempie, dawało do zrozumienia, że po 40-stce jest się stetryczałą, ciężko myślącą staruszką wymagającą opieki specjalnej i dozowania wiedzy przez kroplówkę, co skutecznie odstręczało, zamiast zachęcać.
Głosy dookoła wskazywały, że nie jestem jedyną osobą, która nudzi się i nie może doczekać seansu filmowego. 
Na szczęście wyczekany film "Dwoje do poprawki" okazał sie strzałem w dziesiątkę i przynajmniej on zrekompensował trudy i niedostatki tego wieczoru. A swoją drogą, takie filmy powinny być obowiązkowe dla wszystkich facetów.

A na koniec, nie raniące uszu, Bailando w wykonaniu profesjonalistki Loony :))))))  Adios



1 komentarz:

  1. Muszę Cię Łapko wykorzystać do pisania recenzji :D Podpisuję się pod Twoim postem wszystkimi czterema kończynami :)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że mój wpis Cię zainteresował. Dziękuję za poświęconą chwilę na komentarz :)