Dawno, dawno temu, 29 października 2005, postawiłam pierwsze kroki na Sunsilku.
Portal społecznościowy, blog, dom, nowe znajomości, a nawet przyjaźnie.
Szybko wrosłam w to miejsce, a ono odwdzięczyło mi się emocjami i przeżyciami, które na zawsze zostaną w mojej pamięci.
Pięć lat minęło, Sunsilk odszedł, przyszła pora na zmiany.
To miejsce będzie kufrem pamięci dla tych pięciu lat, będzie lekiem na poczucie straty, będzie miejscem nowych możliwości.
Oto ja, maczam tyłek w przejrzystych wodach Morza Czerwonego, napawam oczy rajskim bogactwem jego wód. To bogactwo oczywiście lgnęło do obiektywu wcale nie bezinteresownie, bo w majtach trzeba było ukrywać kawałek buły wiodącej na pokuszenie, a i uważać, żeby owego smakołyku razem z majtami nie stracić w przypadku nadmiernego ataku głodomorów. Karmienie podobno ściśle zabronione, bo do buły mały narybek, a do dostarczyciela buły może ten większy przypłynąć i też chcieć papu, tyle, że tego naiwnego, beztroskiego mięska made in Europa.
Ale cóż, zakazy swoje, a żądni wrażeń turyści swoje. Statystyki podają, że większość do kraju wraca, więc nie jest źle. Wrażenia warte ryzyka, podwodny świat oszałamia pięknem i odmiennością, onieśmiela, przeraża i zachwyca.
Morze Czerwone- rafa koralowa na plaży w Sharm el Sheikh, Egipt, IV 2012
* * *
Odebrałam wreszcie ciężko i żmudnie tworzoną fotoksiążkę z naszej podróży i tak mnie wzięło na wspomnienia, szczególnie rozgrzewające w ten zimowy, mroźny czas.
pięknie musiało być! ;)
OdpowiedzUsuńNapisalam wczoraj komentarz i gdzies go wcielo.
OdpowiedzUsuńChcialam zapytac, czy Demi tez sobie z Wami nurkowala, czy za kare zostala w domu.
Filmik fajny!