Jestem zaczopowana...,tak to dobre, celne słowo, aczkolwiek o niemiłym skojarzeniu. czop mentalny tkwi we mnie głęboko i powoduje niemoc.
Każda wystukana literka jest wysiłkiem równym wyciekowi kropli wody z dobrze zatkanej butelki. Myśli, które czasami tłoczą się i szykują do startu, jak klienci sklepu podczas wyprzedaży, teraz kryją się po kątach i z uporem odmawiają wyjścia, a co dopiero ustawienia się w logicznym szyku. Porażka. Próby zrozumienia, bądź logicznego wyjaśnienia tegoż stanu wydają się banalne i nawet nie będę się tu siliła na pseuomedycznopsychologiczne diagnozy,...też mi się nie chce. Ale mniejsza z tym. Mam wakacje i pełne prawo do dziwacznych, nieracjonalnych zachowań i już.
Czas (jak ja nie lubię tego słowa!) mija mi na niczym, ale jemu to ogromnie dynda, czy jest wypełniony po brzegi, czy też pusty, jak naczynie próżniowe. Mi zresztą też to dynda i tak sobie bezproduktywnie i beztrosko dyndamy do spółki, w jak najbardziej wakacyjny sposób.
mam czas na obserwowanie świata |
Mi też się nic nie chce... Ostatnie 3 dni spędziłam praktycznie w łóżku. Takie małe, chanderkowe leżakowanie ;)
OdpowiedzUsuń