Tak, tak właśnie dziś się poczułam, jak w złotej klatce.
Mam wszystko oprócz wolności.
Na zewnątrz słońce, ciepełko, powietrze, wszystko to przyciąga i kusi, a ja podczepiona do kul mogę jedynie pomarzyć i pocieszyć się namiastką podwórka na balkonie.
Oczywiście zadbałam choć o minimalną zieleń zastępczą w postaci roślinek i kwiatuszków w doniczkach.
Zawsze to namiastka obcowania z przyrodą.
Stanowczo łatwiej było dochodzić do zdrowia z pierwszą stopą, kiedy za oknem panoszyła się szaruga jesienna, szybko zapadał zmrok, było zimno, wietrznie i dżdżysto, i można było czerpać radość z możliwości wtulenia się w ciepły kocyk i pozostania w domu.
Teraz to tortura, ale będę dzielna, w imię wyższych celów!
A mam jakieś inne wyjście?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło mi, że mój wpis Cię zainteresował. Dziękuję za poświęconą chwilę na komentarz :)