Dzięki perfekcyjnej pani domu posiadłam wiedzę, że swetry należy suszyć w stanie rozcapierzonym na podłodze.
Jednego nie przewidziała Rozenkowa, że dla nieposiadaczy psów, ten proceder jest niekompletny. Pies albowiem spełnia funkcję prasowalniczą niczym gorący magiel w pralni.
Zatem, jeżeli chodzi o swetry, to magiel, a co z innymi ubraniami?
Zawsze zastanawiałam się nad tym fenomenem gniazdowania na
każdej nieopatrznie zostawionej bez kontroli części garderoby lub
czymkolwiek co pachni ludziem ze stada. I tu z pomocą przyszły bezkonkurencyjne Psie Sucharki:
Teraz już mam pełną świadomość- TO MIŁOŚĆ!
Skarpetki w przypadku Demi, to oddzielny rozdział. To już nie miłość lecz celowe i przemyślane działanie z premedytacją. Demi to pies gończo-myśliwski na skarpetki. Wytropi każdą sztukę, która leży w jej zasięgu, a potem z miną i postawą Conana zdobywcy wlecze ofiarę na kanapę, gdzie ułożywszy się wygodnie zmienia taktykę.
Myśliwy staje się wygłodniałym, etiopijskim psem sierotą, który żałosnymi jękami daje do zrozumienia, że cierpi z głodu, a przecież zdobył łup, za który należy się nagroda.
Sama ją tego nieopatrznie nauczyłam w dzieciństwie, bo doskonałym pomysłem wydawało mi się nauczenie szczeniaka, żeby za nagrodę oddawał to co chwycił do pyska, a nie wywlekał i rozszarpywał, bo może trafić na jakieś, nie daj boże, bezcenne przedmioty.
Demi okazała się psem dalekim od zachowań destrukcyjnych, ale myk ze skarpetkami zakorzenił się głęboko w psim łebku.
Wniosek:
Psa nauczyłam zasady: działanie- nagroda, czyli skarpeta- smakołyk, ale swoich dzieci niestety nie nauczyłam porządkowania skarpet. Źródło smakołyków nie wyczerpie się zatem, dopóki bałaganiarze są w stadzie.