niedziela, 30 października 2011

30.10.2011r// 30.10.1990r.

Moja maleńka, duża córeczko,
moje serce Twoim.
Twoje szczęście moim, 
niechaj Cię nigdy nie opuszcza.

Wszystkiego dobrego w naszym dniu Kochanie :*

czwartek, 27 października 2011

27.10.11r.// Śniadanie z Klarentem

...dzisiejszy poranek...

Siedzę sobie przy stole w kuchni...trzepot skrzydeł...
i już mam na śniadanie mojego papuga, co w puchatym kuprze ma wszelkie konwenanse i bez żenady ładuje brudne pięty do mojego talerza.
I siedzi, proszę oto sobie na samym środku, tam, gdzie przed chwilą jeszcze zalegała moja grzanka z serem i pomidorem.
Takich specyfików on nie jada, ale co tam, spróbować warto, a nóż widelec grzanka okaże się wybornym papugowym smakołykiem?
Obrzydliwek taki niby, ale nie wzbudza we mnie tych uczuć ta nastroszona, zadziorna kupka pierza.
Śmieszny jest i charakterny, nie da sobie w grzankę dmuchać, krzywi się i popiskuje oburzony, po czym odlatuje do ciekawszych zajęć.

Kocham te moje zwierzaki.

kąpiel w kubasie :)

piątek, 21 października 2011

21.10.11r.// pasje dziecka mego

Mój szalony syn, maniakalny rowerzysta i jego bmx
A to Patryk, kolega Mateusza. Dobrze, że moje dziecko jest po drugiej stronie kamery, bo takie wyczyny w jego wykonaniu przyprawiły by mnie o zawał, a tak, co oko matczyne nie widzi...

 
autor i reżyser- Mateusz Obiedziński :)


Mądre teksty, chociaż gęsto "okraszone", czyżby podobała mi się muzyka, której słucha mój syn?

sobota, 15 października 2011

piątek, 14 października 2011

14.10.11r.// sercem pakowane

 Czekoladki leżą na parapecie w sypialni nie rozpakowane. To dzisiejszy prezent od jednego z moich przedszkolaczków. Prezent, który za każdym spojrzeniem wywołuje falę wzruszenia. Prezent samodzielnie opakowany, koślawo i nieporadnie, pozlepiany nadmiarem taśmy, ozdobiony karteczką z papierową mozaiką.
Mikołaj cały wieczór konstruował to opakowanie, projektował dodatki, trudził się i mozolił, aby sprawić mi przyjemność. Patrzę na nie, jak na relikwię. Tyle w tej pracy serca. Nie mam sumienia rozerwać tej misternej konstrukcji, żeby dobrać się do zawartości. To opakowanie, to jeden z piękniejszych prezentów, jaki dostałam :)
 
A jakby co, to już jestem przygotowana na długie, zimowe wieczory. Skusiłam się na ofertę kilkunastu rodzajów herbat Bioactive z Grupera za niecałe 40zł. Teraz posucha mi nie straszna, a moje herbaciane ciągoty będą zaspokajane aż do wiosny, biorąc pod uwagę średnie tempo spożycia.

 

środa, 12 października 2011

12.10.11r// fuksiarze

To się nazywa mieć szczęście.
Dzisiejsza wycieczka z przedszkolakami do Nadleśnictwa Kieraj koło Stawigudy stała pod dużym pogodowym znakiem zapytania.
Szczegółowe prognozy w internecie wróżyły deszcz. Przekornie i nieustraszenie wyruszyliśmy o 9.30 mając nad głowami błękitne niebo i słońce świecące prosto w gały przez szyby autokaru.
W trasie otrzymałam trzy telefony od spanikowanych rodziców "Gdzie jesteście?", "Może zawróćcie, tak strasznie pada!", "A jak wy tam zamierzacie chodzić po lesie, jak leje?", "Nie dałam mojemu synkowi kaloszy!!!".
Odpowiedzią na moje zdziwienia pełne odpowiedzi "Jaki deszcz? U nas cudne słońce" była pełna konsternacji cisza i zapewne pełna niedowierzania mina.
Okazało się, że w Olsztynie przeszła nawałnica, w pewnym momencie nawet deszcz z gradem, zlumpiło wszystko i wszystkich, a my spacerowaliśmy po lesie, siedzieliśmy przy ognisku, jedliśmy kiełbachy, biegaliśmy po trawce i wwąchiwaliśmy się w świeże leśne powietrze, i to wszystko w pełnym słońcu i przy bezchmurnym niebie. Było bosko.
Znaleźliśmy szczękę dzika!!! :)

poniedziałek, 3 października 2011

03.10.2011// Łajs

I proszę, marzenia się spełniają! Pierwszego dnia pracy wypowiedziałam życzenie marzenie- "żeby to już był początek października" i taa daaam JEST! 
No i fajno, człowiek już taki wdrożony do codziennych obowiązków, obyty z kieratem, nie stękający przy wstawaniu skoro świt, bo w krew weszło i już nawet w weekend oko otwiera się mechanicznie o nieprzyzwoitej godzinie, a co najważniejsze odparowany i wyżęty z wszelkich wakacyjnych wspomnień. Zostały zamknięte w albumach,  folderach, puzderkach, skrzyniach i strychach, i już, święty spokój.
I to tyle na temat wakacji, a teraz pora na jesień. 
Kontakt był i to pierwszego stopnia. Coroczny weekendowy wypad do miejscowości Łajs: balety, ognicho, spacery po lesie, świeże powietrze, jezioro, swoboda, spokój, brak dzieci i psa, swojskie jedzonko pod nos (w tym roku pyszne gołąbki i wspaniała zupa grzybowa).